„Sąd Ostateczny” pod lupą
Obrazy pochodzące sprzed kilku wieków to prawdziwe wyzwanie dla historyków sztuki. Takim było właśnie arcydzieło „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga. Jego tajemnica odkrywała specjalna europejska grupa badaczy sztuki.
„Sąd Ostateczny” to dzieło powstałe na przełomie epok – u schyłku średniowiecza i wczesnego renesansu. Te epoki, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się to niezauważalne, przenikają się. Do tego i wielu innych wniosków doszli właśnie badacze z międzynarodowego projektu Charisma-Molab, którym kierują specjaliści z Włoch. Cały zespół spotkał się w Gdańsku i tutaj, w Muzeum Narodowym, gdzie znajduje się ołtarz Memlinga, prowadził swoje prace wykorzystując mobilne laboratorium. Wszystkie zabiegi, jakim poddano dzieło były nieinwazyjne, naukowcy nie pobierali żadnych próbek, co mogłoby uszkodzić strukturę dzieła.
Ich zadanie w Gdańsku zakończyło się już 4 lutego. Kolejnym etapem będzie dokładna analiza zebranych materiałów. Dzięki niej będzie można podjąć decyzję odnośnie przyszłych prac konserwatorskich dzieła. Badacze mają też nadzieję, że po dokładnym prześwietleniu dzieła znajdą podpis autora. Choć obecnie przypisuje się go raczej bez wątpliwości Memlingowi, wcześniej sądzono, że namalowali go bracia Eyckowie. Na pewno wszyscy dowiemy się także, jak bardzo ołtarz się zmieniał, jak ewoluował od momentu pierwszego wyobrażenia do wersji finalnej. Dzięki wcześniejszym badaniom (m.in. z użyciem promieni Roentgena) wiadomo już, że pod farbą kryją się szkice postaci. Są one wyjątkowo surowe – typowe dla sztuki średniowiecznej. Dopiero na ich bazie powstawały kształty pędzlem, które z kolei bardziej wpisują się już w odrodzeniowy kanon sztuki.