Pop-art to nie tylko Stany Zjednoczone
Sztuka pop-artu kojarzy się głównie ze Stanami Zjednoczonymi, mimo że jej początki dały o sobie znać w Wielkiej Brytanii. Pierwsze nazwisko, jakie przychodzi na myśl to Andy Warhol i jego słynna puszka zupy pomidorowej. Ku zdziwieniu wielu, pop-art zaznaczył się także w Polsce.
Lucjan Mianowski to artysta, który w szarej rzeczywistości PRL-u szedł pod prąd. Wbrew narzuconym sztuce regułom. Jako jeden z pierwszych Polaków zafascynował się pop-artem i właśnie w tym nurcie zaczął tworzyć swoje prace. Od 3 marca można oglądać je w Krakowie w Muzeum Narodowym. W Gmachu Głównym została otwarta wystawa „W kręgu pop-artu. Lucjan Mianowski (1933-2009)„, która potrwa do 3 czerwca 2012 roku.
Ekspozycja obejmie aż 140 prac Mianowskiego, które powstały na przestrzeni 50 lat pracy twórczej artysty. To spora kolekcja, chociaż mogłaby być większa. Artysta jednak wyznawał zasadę, że „pośpiech poniża”. Dlatego wszystkie swoje prace tworzył powoli, badał każdy detal, zastanawiał się nad nimi i dążył do perfekcji. Jego styl wykształcił się dzięki podróżom po Europie i obserwowaniu trendów, które zaczęły pojawiać się od połowy lat 50. XX wieku. Te przenosił na polski grunt. Bawił się pop-artem, umiejętnie posługiwał się cytatem fotograficznym. Szczyt formy osiągnął na przełomie lat 60. i 70.
Pop-art nie jest rodzajem sztuki, który mógłby odzwierciedlać Polskę lat 50.-70. Ówczesna sytuacja społeczno-polityczna nie była przychylna tak indywidualnej twórczości, poza tym nieobecny był jeszcze na naszym gruncie model społeczeństwa konsumpcyjnego. Sztuka została zamknięta w ramach socrealizmu. Wzorowanie się na zachodnich, a nie wschodnich tendencjach nie było dobrze widziane. Dlatego tak niewielu artystów decydowało się na wyjście poza schemat. Tym bardziej warto zobaczyć wystawę i skonfrontować polskie dokonania z zachodnimi.