Autoportret van Gogha nie przedstawia malarza
Vincent van Gogh, malarz tworzący w duchu postimpresjonizmu, pozostawił po sobie wiele dzieł, które mają ogromne znaczenie dla światowego malarstwa, wśród nich są np. słynne „Słoneczniki”. Charakterystyczna kreska, rozpoznawalne kształty i typowa kolorystyka. Vincent van Gogh jest twórcą nie tylko martwych natur, pejzaży czy obrazków okolicznościowych. Wiele miejsca poświęcił sobie, odzwierciedlając swój wizerunek na płótnach.
Autoportrety van Gogha stanowią odrębny, pokaźny dział twórczości artysty. To aż 39 dzieł tworzonych z różnej perspektywy, w różnym kontekście. Większość z nich wisi obecnie w Muzeum Vincenta van Gogha w Amsterdamie. Wśród nich znajduje się jeden z najbardziej rozpoznawalnych obrazów – „Autoportret w słomkowym kapeluszu” namalowany w 1887 roku. Jego niemal bliźniacze obrazy (o takim samym tytule, jednak z adnotacjami II, III, IV i V) można zobaczyć także w Detroit i w Nowym Jorku.
Do tej pory pewnym było, że wszystkie przedstawiają van Gogha. Teraz jednak inne światło na „autoportrety” rzucił Louis van Tilborg – naukowiec pracujący w Muzeum w Amsterdamie. Po dokładnej analizie autoportretów van Gogha doszedł do wniosku, że pierwszy „Autoportret w słomkowym kapeluszu” z 1887 roku nie przedstawia samego malarza, ale jego brata – Theo, z którym w czasie powstania dzieła mieszkał w Paryżu.
Jego zdaniem to jedyny obraz namalowany przez van Gogha, który przedstawia Theo. Świadczy o tym wiele elementów. Mimo że obaj bracia byli do siebie bardzo podobni, różniło ich wiele cech w wyglądzie. Inny kształt policzków, brody czy uszu. Na tej podstawie badacz wyciągnął wniosek, który zelektryzował wszystkich historyków sztuki i fascynatów malarstwa van Gogha.
Nie ma wątpliwości, że Theo van Gogh zasłużył sobie na portret namalowany ręką brata. Obaj byli bardzo ze sobą związani. Theo, choć młodszy, był często oparciem finansowym dla artysty. Zmarł niedługo po tym, jak Vincent popełnił samobójstwo.